Mistrz Branży - interaktywny portal dla piekarzy, cukierników, lodziarzy.

Jak bezpiecznie przewieźć tort?

dodano , Administrator

Jak zadbać o tort, by był bezpieczny podczas transportu? O tym opowiadają właścicielki pracowni cukierniczych.

Upiec, udekorować i poskładać tort to nie koniec pracy cukiernika. Bardzo często musi osobiście lub z pomocą pracownika dowieźć bezpiecznie słodkie dzieło. Często okazuje się to równie wielkim wyczynem jak wykończenie cukierniczego dzieła. 

Tort zdecydowanie stanowi najważniejszy deser podczas weselnych przyjęć. Jego porcjowanie przez parę małżonków to kulminacyjny moment wieczoru. Dlatego to wypiek starannie wybierany przez parę pod względem smaku i wyglądu. Torty uświetniają także inne okazje, ale akurat ślub i przyjęcie są tymi najbardziej uroczystymi wydarzeniami, wymagającymi szczególnej oprawy.

 

Na rynku działają pracownie cukiernicze, które specjalizują się w przygotowaniu „słodkich stołów” i tortów. Muszą nie tylko zaaranżować „candy bary”, przygotować tort, ale również dostarczyć je na miejsce. A to spore wyzwanie, biorąc pod uwagę fakt, że sezon ślubny przypada na okres wiosenno-letni, kiedy temperatura nie sprzyja deserom na bazie kremów. Jednak moda ślubna preferuje torty piętrowe jako te bardziej spektakularne. Są też trudniejsze w transporcie.
Jak zatem firmy cukiernicze radzą sobie z ich logistyką? Czy zawsze wszystko idzie zgodnie z planem? O tym opowiedzą nam cukiernicy, z którymi miałam przyjemność porozmawiać.

„Nie będę tego jeść”
Uśmiechnęłam się, widząc nazwę pracowni cukierniczej Justyny Kowal, mojej pierwszej rozmówczyni – „Nie będę tego jeść”. Skąd taka nazwa? – zapytałam. – Powstała spontanicznie – mówi Justyna. – Kiedy jeszcze nie było nawet pomysłu na stworzenie pracowni. Po prostu w przypływie żywego zainteresowania pieczeniem i produkowaniem słodkości przerabiałam ich ogromne ilości, karmiąc wszystkich dookoła. Mój biedny mąż, chcąc nie chcąc, zjadał ich najwięcej, również te, które nie były jego ulubionymi, ale zaspokajały moją chęć uczenia się. Któregoś dnia „łaskawie” zgodził się na to, bym kolejne popołudnie spędziła przy piekarniku, kończąc słowami „ok, ale ja nie będę tego jeść” i tak już zostało.

Jej firma od początku dysponuje autem chłodnią, bez którego – jak mówi nasza rozmówczyni – nie wyobraża sobie funkcjonowania. Zwłaszcza latem, kiedy temperatury sięgają powyżej 30°C, jest to najbezpieczniejszy sposób transportu. Dla niej używanie termoboksów jest niezbyt wygodne. Pracownia Justyny wypieka torty delikatne, pokryte jedynie cienką warstwą ganache’u bądź kremu maślanego. Nie mają więc takiej stabilności jak torty z masą cukrową. Co ciekawe, Justyna Kowal składa torty na miejscu. Ze względu na jakość dróg, dość dużą odległość od sal balowych oraz to, że jej torty są właśnie bez masy cukrowej, zdecydowała, że torty piętrowe przygotowuje w taki sposób. Składnik, czyli biszkoptowe piętra, kremy, narzędzia jadą oddzielnie. Dopiero na miejscu następuje składanie i dekorowanie.

Jak opowiada, na szczęście przewóz tortów odbywa się bez większych wpadek, choć raz przeżyli chwile grozy. Urwała się klamka w samochodowej chłodni, w której zamknięty był trzypiętrowy tort na chrzest! Musieli na tyle uszkodzić drzwi, że podczas transportu nie były idealnie szczelne, ale dzięki wydajności agregatu i niezbyt wysokiej temperaturze na zewnątrz udało się dowieźć tort w nienaruszonym stanie.

 

Zabawny incydent
Z kolei Urszula Janusz, prowadząca firmę „Słodki stół” oraz cukiernię i sklep internetowy „Urszi cakes”, postawiła na pudełka. Nie korzysta z samochodu chłodni, ale ze specjalnych boksów termoizolujących. Tak pakuje ciasteczka i torty.
W jej firmie obyło się bez wpadek czy stresujących przygód z przewozem. Z rozbawieniem wspominają, jak w poprzednim sezonie weselnym młodzi dotarli na salę godzinę przed planowanym przyjazdem. – Cała obsługa przyjęcia, włącznie z kelnerami i Dj-em, nie była na to przygotowana – opowiada Urszula Janusz. – Każdy potrzebował sporo czasu, aby wszystko dopracować, posprzątać, przygotować się na powitanie młodej pary. W połowie naszej pracy goście zaczęli się schodzić, pojawiły się panika i chaos, chcieliśmy jak najszybciej skończyć. Mój mąż zaczął wynosić niepotrzebne pudełka i śmieci, które nagle z racji pośpiechu rozsypały mu się na środku sali. Ostatecznie zdążyliśmy, stanęliśmy na wysokości zadania. Para młoda była zachwycona, ale kosztowało nas to wiele stresu.

Zestaw awaryjny
Ewa Drzewicka z firmy „Jula Smakula”, cukierniczka z wieloma nagrodami na koncie, nie rusza się bez zestawu awaryjnego: palnika cukierniczego i szpatułki. Na palniku ogrzewa szpatułkę i w razie potrzeby poprawia torty za pomocą masy, którą także ma ze sobą. Ewa wynajmuje samochód chłodniczy, kiedy trzeba przewieźć duży tort. Umieszcza je na podkładzie z płyty MDF, a na miejscu przenosi na patery. W samochodach chłodniach panuje temperatura od 3 do 4°C, która ona zapewnia higieniczny transport.

Właścicielka „Juli Smakuli” korzysta także z termoboksów. Takie pudełka zabezpiecza dodatkowo folią. Termoboksy mają specjalne wkłady z zamrożonym materiałem chłodzącym. Do przewozu asortymentu wymagającego niższej temperatury stosuje się również „suchy lód” – dwutlenek węgla w postaci stałej.
Podpytałam Ewę o masę cukrową, która, choć jadalna, zawsze wydawała mi się trudna do spożycia, a właśnie nią są „tynkowane”, czyli wykańczane, niektóre torty. Cukierniczka nie zaleca jedzenia masy cukrowej, ba, nie poleca także tynku z masy maślanej. – Radzę jeść środek. On jest najlepszy – dodaje.



Tort na 500 osób!
Z nie lada wyzwaniem musiała zmierzyć się Agnieszka Klimczak z firmy „Tortownia”. Transportowała tort weselny na 500 osób, który ważył około 50 kg. Kiedyś prowadziła pracownię cukierniczą, dziś doradza i uczy, jak przekuć pasję do pieczenia we własne przedsięwzięcie i na tym zarabiać. W czasach gdy piekła torty, podczas transportu zawsze korzystała z samochodu chłodni. Preferowała przewożenie w całości. – Jeśli tort dobrze się złoży, to nie powinno się nic wydarzyć – podkreśla. A dobre złożenie tortu to – według Agnieszki –również zadbanie o jego stabilność dzięki bambusowym lub plastikowym wspornikom, które umieszcza się w biszkopcie, nakładając na niego następny blat. – Żeby łatwiej było złożyć tort piętrowy – opowiada właścicielka firmy „Tortownia” – w zasadzie piecze się trzy niezależne blaty różnej wielkości, potem układa jeden na drugim tak, by otrzymać piramidę. Każda piramida umieszczona jest na specjalnej podkładce, co ułatwia krojenie. Zdarza się, że do krojenia takiego tortu wynajmowany jest specjalny serwis.

W sprzedaży są dwa, a nawet trzy rodzaje tortów. Tort na wzór amerykański, w składzie którego dominuje biszkopt, tort, który znany jest z dawnych lat, gdzie zachowany zostaje balans między warstwą biszkoptu i kremu, oraz tort na wzór francuski, w którym biszkopt/ciasto stanowi niewielką część, reszta to delikatne musy i kremy. – Tortów typu francuskiego nie wypieka się w formie piętrowej – zaznacza Agnieszka Klimczak. – Nie utrzymałyby stabilności.

Reasumując, przy transporcie tortów, zwłaszcza tych piętrowych, ważne są dobre złożenie i przewóz w warunkach chłodniczych, które zapewnia samochód chłodnia bądź pudełka termoizolujące z wkładem chłodzącym.

Katarzyna Szarek