Mistrz Branży - interaktywny portal dla piekarzy, cukierników, lodziarzy.

Czy zabraknie nam czekolady?

dodano , Redakcja AU

Skoro kryzys dotyka całą branżę cukierniczo-lodziarską czy to również odbije się na branży czekoladowej? Czy łańcuchy dostaw moga zostać przerwane i czy grozi nam sytuacja, w której zabrkanie surowca w krajach największych prodcuentów?

Z rozmów z wieloma właścicielami firm związanych z czekoladą wynika, że sprzedaż produktów czekoladowych nie spadła tak drastycznie jak wielu innych produktów. Czyżby czekolada była najlepszym wyborem w czasie epidemii?

Batłomiej Garnuch: Ja widzę to w ten sposób – jesteśmy zmuszeni, dla własnego dobra, by siedzieć w domach lub w biurach i nie wytykać nosa poza cztery ściany (chyba, że w wyjątkowych wypadkach). A skoro ogromna ilość z nas siedzi w domu z dziećmi, to całkiem oczywiste się wydaje, że przy okazji zakupów stricte spożywczych kupujemy jeszcze coś słodkiego dla siebie i dzieci. Jak wiadomo, czekolada powoduje wyrzut endorfin, więc tym bardziej jest to coś, co w tych ciężkich czasach jest nam potrzebne. Siedzimy więc w domu, podjadamy wafelki, ciastka, a za chwilę, jak tylko zrobi się cieplej, także lody. Wyobrażam sobie więc, że aktualnie słodyczy jemy więcej, niż jeszcze kilka tygodni temu, gdyż potrzebujemy czegoś, co poprawi nam humor. Czymś takim są słodycze, czekolada w szczególności.

To brzmi bardzo optymistycznie, czyżby kryzys, który mocno dotyka już cukiernictwo i lodziarrstwo miał zamiar ominąć sektor czekolady?

Nie da się odseparować tych rynków od siebie – w każdym z nich występują surowce kakaowe i czekoladowe. Tak naprawdę należy spojrzeć na aktualną sytuację z innej perspektywy rynku: ci producenci, czy to ciastek, czy lodów, czy innych słodyczy, którzy dostarczają do sieci handlowych spotykają się teraz ze wzrostami sprzedaży, ponieważ tylko tam można kupić słodycze. Niestety ci, którzy swój biznes oparli na własnych punktach sprzedaży (które często są w galeriach handlowych), lub dostarczają towar do takich punktów (np. cukierni) w tym momencie spotykają się ze spadkiem sprzedaży w zasadzie do zera i widmem albo upadku, albo kompletnej reorganizacji swoich przedsiębiorstw. Konkludując - popyt wzrasta tylko tam, gdzie ktoś dostarcza do sieci. W szerokiej perspektywie oczywiście widzimy spadki, natomiast sytuacja dla dostawców półproduktów spożywczych do dużych producentów jest wbrew aktualnej koniunkturze stosunkowo stabilna.

 

O ile ta czekolada, a także ziarno kakaowe będą nadal do nas docierać. Czy istnieje realna groźba zatrzymania przerwania dostaw przez kolejne restrykcje na granicach jakie wprowadzają rządy poszczególnych krajów? 

Oczywiście należy się z taką sytuacją liczyć – nikt nie zagwarantuje, że nie dojdzie do zarażeń wśród pracowników fabryk, co w prostej linii prowadzi do ich zamknięcia. Kluczem tutaj wydają się tak znienawidzone przez wszystkich certyfikaty jakościowe – w przemyśle spożywczym standardy są tak wyśrubowane, że nawet w czasach gdy nie było zagrożenia epidemiologicznego szanse na przeniknięcie niepożądanych bakterii, wirusów czy ciał obcych do produktu były bardzo nikłe. Teraz więc te zabezpieczenia dotyczące bezpieczeństwa surowców spożywczych, które są wymagane np. przez certyfikaty IFS, BRC czy FSC22000 są na wagę złota, gdyż ci, którzy je wprowadzili mają już zabezpieczenia wymagane na czas epidemii, w tym maseczki, dezynfekcję rąk itp.


Co więcej, główni producenci czekolady mają zabezpieczony surowiec na minimum 2-3 miesiące do przodu, więc o ile nie stanie się nic niespodziewanego, to czekolady czy kakao nie powinno zabraknąć. Dodajmy do tego jeszcze ziarno kakaowe, którego zapasy ze względu na niezłe zbiory są niemałe, więc nie spodziewałbym się problemów z dostępnością. Problem może się zacząć natomiast, gdy w krajach afrykańskich dojdzie to fali zakażeń, a my w Europie nie zdążymy sobie z problemem jeszcze poradzić. Jet to jednak kwestia, jak sądzę, ok. 6 miesięcy, które dadzą nam odpowiedź.

Na chwilę obecną jednego mozemy być pewni - obudzimy się w nieco (a może bardzo) innym świecie...

 Z pewnością sytuacja mocno zachwieje strukturą sprzedaży produktów konsumenckich i po czasie pandemii raczej nie odwiedzimy wielu lokalnych cukierni czy lodziarni, do których od lat chodziliśmy. Trzeba się liczyć z tym, że ogromna ich ilość upadnie i nawet elastyczne działania dostawców w kwestii wydłużonych terminów płatności mogą tutaj nie pomóc. Niestety, z tego co widać, na pomoc Państwa specjalnie nie ma co liczyć.

Jesto to o tyle smutna sytuacja, że czekolada w ostatnim roku naprawdę zyskała na znaczeniu wśród konsumentów, którzy zaczęli doceniać poszczególne jej odmiany.

Czekoladę głównie używa się jako półprodukt do produkcji innych wyrobów – i tutaj nie widzę już raczej powrotu do oblewania ciastek polewami czekoladowymi zamiast czekoladą czy implementowania zamienników kropli czekoladowych i innych form w produktach. Ze strony producentów byłoby to nieopłacalne. Można natomiast spodziewać się wysypu tańszych czekolad w tabliczkach, od których już trochę rynek zdążył się odzwyczaić. Ogólnie jednak nie sądzę, by struktura rynku pod kątem używanych surowców znacznie się zmieniła – tempo zmian może być wolniejsze, ale raczej wciąż będzie postępowała zmiana w stronę używania dobrej czekolady.

I tym optymistycznym akcentem mogę zakończyć rozmowę. Dzięki!

Rozmawiała Aurora Czekoladowa (www.blogczekolady.pl)