Mistrz Branży - interaktywny portal dla piekarzy, cukierników, lodziarzy.

Skromna i postna czy zakrapiana i z przepychem? Wigilia dawniej i dziś

dodano , Redakcja AU

Pasjonat starych ksiąg kulinarnych i tradycyjnych receptur, Marcin Przbysz - szef kuchni w restuaracji Epoka, opowiada jak dawniej zastawiano wigilijny stół i jak przenieść ducha dawnych Świąt do współczesnej wersji słodkości i potraw.

Choć nadchodzące Boże Narodzenie jest świętem głęboko skąpanym w polskiej tradycji, to zwyczaje praktykowane przez naszych przodków stanowczo różnią się od tego, co dzisiaj jest bliskie większości z nas. Jak podkreśla Marcin Przybysz: dla wielu jest to wystawne przyjęcie rodzinne, choć warto pamiętać, że kiedyś wyglądało to kompletnie inaczej. Czym nasze spotkanie w zimowy wieczór 24 grudnia różnią się od tych sprzed wieków? I co znajdziemy na stole wigilijnym szefa kuchni restauracji Epoka?

 


Wigilia, jakiej byśmy się nie spodziewali

Dwanaście potraw, a wśród nich smażony karp w panierce, kilka rodzajów śledzi, a może nawet półmisek ociekający schabem ze śliwką czy pasztetem z dodatkiem żurawiny. Dzisiejsze Wigilie są spotkaniami w gronie rodziny czy przyjaciół, na które wielu z nas czeka z niecierpliwością, a pozostali najchętniej by ich… uniknęli. Tym, co z pewnością określa polskie kolacje w ten szczególny grudniowy wieczór to suto zastawione stoły, wielość potraw i patery wypełnione aromatycznymi słodkościami. A jak wyglądało to przed laty?

Dziś różnie obchodzi się Wigilię. Dla wielu jest to wystawne przyjęcie rodzinne, choć warto pamiętać, że kiedyś wyglądało to kompletnie inaczej. Był to dzień ścisłego postu, a więc naprawdę skromnych posiłków. Dopiero pierwszego dnia świąt rozpoczynało się większe świętowanie. W niektórych domach pewnie wciąż zdarzają się dość skromne kolacje, ale w większości są to bogato zastawione stoły, często również zakrapiane alkoholem – wyjaśnia Marcin Przybysz, szef kuchni restauracji Epoka.

 


Huczne obchody Wigilii, które są dziś wielu z nas szczególnie bliskie, rozpoczęły się w Polsce stosunkowo niedawno. Należy jednak podkreślić, że nie we wszystkich domach przywiązanie do dwunastu potraw jest równie silne i nie w każdym unosi się zapach świeżych mandarynek czy słodkiego maku z dodatkiem miodu i soczystych bakalii. Jak wyglądają święta u szefa kuchni restauracji Epoka? Jak odpowiada Marcin Przybysz: My mamy zupełnie normalną Wigilię, w zasadzie zwykłą kolację, na której pojawiają się niekiedy potrawy extra. Zdarza nam się także łamanie kulinarnych konwenansów, dlatego jemy czasem dania zupełnie niekojarzące się z Wigilią. Na naszym stole zamiast sałatki jarzynowej mogą pojawić się na przykład… krewetki. 

Kulinarny bilans odchodzenia od tradycji

Stopniowe odchodzenie od tradycji, zmiany zwyczajów, wprowadzanie nowych rozwiązań są naturalnym procesem, który od lat można obserwować nie tylko w polskim środowisku. Choć trudno zatrzymać trwającą ewolucję kulinarną, to w krzewieniu dawnych praktyk jest coś magicznego, co sprawia, że chcemy je kontynuować, sięgając po babcine przepisy. Jak dodaje Marcin Przybysz -Jako pasjonat dawnych ksiąg kucharskich, który w swojej biblioteczce posiada ich naprawdę całe mnóstwo, mam ogromny szacunek do naszej tradycji oraz kultury. Rozumiem, że niektórzy chcą zmieniać zwyczaje i choć sam jestem fanem mięsa to uważam, że jednego dnia można się od niego powstrzymać. Co więcej, przez to że nie szanowaliśmy naszych kulinarnych tradycji, jesteśmy dziś źle kojarzeni. Wielu obcokrajowców, myśląc o Polsce, ma przed oczami… ziemniaki, a nie bogatą kuchnię z której przed dziesiątkami czy setkami lat słynęliśmy. Kto dziś pamięta, że swego czasu nasi rodacy zajadali się na przykład zupą z żółwia?

 

 

Na pytanie, czy warto przekonywać Polaków do podtrzymywania kulinarnych tradycji, Marcin Przybysz odpowiada, że każdy ma prawo do własnych decyzji oraz takiej formy świąt, jaką po prostu lubi. Sam szef kuchni przyznaje, że Boże Narodzenie nie sprawia mu dużej przyjemności. Dla mnie i mojej rodziny jest to dość normalny okres w roku, w którym trzeba się wyciszyć i skoncentrować, a nie oddawać się przedświątecznej gorączce czy szałowi prezentowemu – dodaje Marcin Przybysz.

 


Jaka przyszłość wigilijna czeka nas w kolejnych dekadach? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, biorąc pod uwagę zarówno zmniejszający się odsetek osób wierzących, jak i jednoczesną miłość wielu z nas do dwunastu dań, na które czekamy już od pierwszego płatka śniegu. Pozostaje wyłącznie mieć nadzieję, że nie zatracimy wszystkich najpiękniejszych i przede wszystkim najsmaczniejszych tradycji naszej kultury.