Choć kucharz raczej nie używa worka cukierniczego, a cukiernik tasaka, to jednak niezaprzeczalnie łączy ich jedno – jedzenie. A skoro obaj je tworzą, to czy powinni współpracować? Jak wygląda ta wymiana doświadczeń, narzędzi i surowców
O stosunki kucharsko-cukiernicze zapytaliśmy Iwonę Niemczewską, Aleksandrę Gostomską, Pawła Ignaciuka Oraz Mariusza Rocha I Tomasza Szypułę.
Żyjemy w czasach, w których nikogo już nie dziwi spora szczypta soli w deserze, tudzież solidna doza słodyczy w daniu mięsnym. Nowo czesne trendy dyktują eksperymentowanie, mieszanie smaków, ale też tekstur i technik. Czy idzie za tym również współpraca pracowników słodkich i wytrawnych miejsc? Postanowiliśmy sprawdzić, czy cukiernicy chętnie korzystają z pomocy i porad kucharzy i vice versa…
Cierpliwość cukiernika, kreatywność kucharza
A skoro mowa o wymianie doświadczeń, to zacznijmy od różnic. Choć kuchnia, cukiernia i lodziarnia to szeroko pojęta gastronomia, to jednak każda z tych dziedzin wymaga innego trybu pracy i cech osobo wości. Tak widzi to Iwona Niemczewska.
Kucharze ze wszystkiego zrobią wszystko, nie potrzebują receptur. Cukiernik pracuje inaczej, ponieważ w jego dziedzinie receptury, miary i proporcje oraz metoda wy konania są bardzo istotne. Podobnie jest z piekarzem mówi Niemczewska. Szefowie kuchni zazwyczaj pracują pod dużo większą presją czasu niż piekarze lub cukiernicy i lodziarze. W procesach cukierniczych czy piekarskich czas (i cierpliwość) gra ważną rolę, nie ma tam miejsca na improwizację lub przyspieszenie pewnych procesów. – Tej dokładności, wagi przykładanej do kolejności zachodzących procesów, wyważania miar warto się uczyć od cukierników – uważa Mariusz Roch, szef kuchni w bytomskiej restauracji Scena Kulinarna.
– To, co wyróżnia pracę pastry chefa, to jego zdolności manualne, dzięki którym może tworzyć eleganckie desery i estetyczne torty. Jak to mówią: nie każdy ma rękę do ciast – kwituje Roch. Może warto w takim razie znaleźć miejsce dla tej kucharskiej improwizacji w cukierni? Na „tak” są Aleksandra Gostomska i Paweł Ignaciuk, właściciele słupskiej cukierni noszącej wymowną nazwę Mariaż. On z wykształcenia kucharz, ona pastry chef – połączyli siły, udowadniając, że te dwie profesje to duet idealny. – Na bazie nasze go doświadczenia możemy zaobserwować, że kiedy kucharzowi zabraknie jakiegoś elementu dania, potrafi z łatwością zamienić go na inny. Często doprawia „na smak”. I właśnie tej sztuki improwizacji cukiernicy mogą się uczyć od kucharzy. Brak ściśle odmierzonych miar nie oznacza chaosu. Przekonał się o tym mistrz lodziarstwa Tomasz Szypuła, któremu nie raz zdarzyło się współpracować z szefami kuchni różnych restauracji. – Bywało tak, że byłem jedynym lodziarzem w kuch ni i jako członek zespołu podczas kolacji brałem czynny udział w przygotowaniach, gdzie organizacja musiała być tak sprawna, by naraz wydać 150 talerzy tego samego dania – mówi. Ale to nie jedyna rzecz, która wzbudza szacunek lodziarza. Kucharze to ludzie o wszechstronnej wiedzy, którzy muszą znać produkt od podstaw, by płynnie poruszać się w kuch ni. Jako absolwent szkoły gastronomicznej wiem, jaki zakres wiedzy i umiejętności muszą mieć. I dlatego uważam, że kucharzowi łatwiej byłoby zostać lodziarzem niż na odwrót.
Iwona NIemczewska
– właścicielka i szefowa kuchni restauracji Po Drugiej Stronie Lustra w Szczecinie. Trener i sędzia licznych konkursów gastronomicznych.
Tomasz Szypuła
– właściciel lodziarni pod Orzechem w baborowie. mistrz Polski lodziarstwa, członek reprezentacji Polski na lodziarskich mistrzostwach Świata w Rimini. wielokrotny zdobywca nagród na najlepsze lody.
Aleksandra Gostomska I Paweł Ignaciuk
– były kucharz i pani cukiernik - właściciele butikowej cukierni mariaż Pattisiere w słupsku.
Mariusz Roch
– szef kuchni i cukierni w bytomskiej restauracji scena kulinarna. Członek Narodowej
Reprezentacji Kucharzy na mistrzostwa świata w Luksemburgu, gdzie z zespołem wywalczył srebrny i brązowy medal.
Wspólny blat
Mimo że cukiernicy mają własne zestawy narzędzi, takie jak chociażby silikonowe formy do ciast, tylki i worki cukiernicze, to zdaje się, że de facto warsztat pastry chefa nie różni się aż tak bardzo od tego szefa kuchni. Bytomski kucharz, który w zawodzie pracuje od 12 lat, jest zdania, że współpraca między wszystkimi członkami kuchennej załogi jest wymagana. – Na pewno cała kuchnia wraz z cukiernikiem i pomocą kuchenną tworzy drużynę, która strzela do jednej bramki – komentuje i dodaje. – Oczywiście w związku z tym między nami jest ciągła wymiana – wspólne produkty, sprzęt, bo też łączy nas wspólna kuchnia. Dzielenie się sprzętem i surowcami jest możliwe dlatego, że techniki kucharskie i cukiernicze nie różnią się aż tak bardzo - komentuje.
Wtórują mu właściciele Mariażu. – Wszystkie techniki typowe dla kuchni można wykorzystać w cukiernictwie, np. sernik sous vide, kompresowanie owoców z ziołami czy alkoholami. Sprzęty, którymi kucharz i cukiernik muszą się dzielić na pewno, to: thermomix, sous-vide, vacu, no i oczywiście podstawa, czyli dobry piec! Czy prócz sprzętów następuje u nich także wymiana surowców? – Oczywiście, że tak! Standardem jest wykorzystywanie warzyw, przypraw czy ziół w produkcji cukierniczej. Coraz częściej oprócz klasycznych smaków możemy zdecydować się na lody, np. z borowikami czy intensywnymi, pleśniowymi serami. Swojego czasu Ramon Morato stworzył serię makaroników warzywnych (m.in. z selerem, marchewką, pomidorem, ogórkiem, groszkiem). Spotkać można również desery, w których występują produkty mięsne, np. praliny z boczkiem, my natomiast nie wprowadzamy mięsa do naszych wyrobów – opowiada o swojej słodko-słonej pracy Gostomska.
Szersze horyzonty = lepszy smak
Znajomość narzędzi i technik z jednej profesji może nie tylko pomóc, gdy zabraknie czegoś na blacie lub w lodówce, ale też znacznie poszerza horyzonty. Żywym przykładem tego, jak bardzo rozwija wymiana doświadczeń cukierniczo-kuchennych, jest Iwona Niemczewska, która łączy nie tylko reprezentacji kucharzy na mistrzostwa świata te dwie profesje, ale też jeszcze piekarw luksemburgu, gdzie z zespołem wywalczył srebrny i brązowy medal. stwo! – Mając znajomość technik i wiedzę związaną z surowcami i teksturami, możesz skakać między wszystkimi dziedzinami. To dla mnie bardzo pomocne, w kuchni robi się dużo ciast, różnego rodzaju kluski i wypieki – mówi Niemczewska i przytacza przykład wykorzystania metod piekarskich do podnoszenia ciasta. – Jestem przeciwniczką proszku do pieczenia, sody, bo źle je trawię. Natomiast chleb można zrobić sodowy, można też zrobić placki sodowe. Zasady działania czynników wzrostu powinno się znać. Ten prosty przykład doskonale pokazuje, jak można transferować teoretyczną wiedzę piekarską na kuchenną. I dokładnie tak samo jest z cukierniczą. – Drożdże, na przykład, wykorzystujemy we wszystkich trzech dziedzinach – mówi właścicielka restauracji. Mąka to kolejny uniwersalny i bar – komentuje. Wtórują mu właściciele Mariażu. – Wszystkie techniki typowe dla kuchni można wykorzystać w cukiernictwie, np. sernik sous vide, kompresowanie owoców z ziołami czy alkoholami. Sprzęty, którymi kucharz i cudzo podstawowy składnik, który powinno się poznać bez względu na to, czy ktoś jest cukiernikiem, czy kucharzem lub piekarzem.
Niemczewska uważa, że znajomość podstawowych produktów jest tak ważna, że w przyszłym roku – jako szef kuchni – ma zamiar ukończyć szkolenia piekarskie, aby do końca zgłębić temat mąki. – Oczywiście mam wiedzę na temat mąki, ale nie zadowala mnie jej poziom, więc chcę ją uzupełnić. W tym zawodzie człowiek uczy się przez całe życie i ja to robię. Mam ochotę uczestniczyć w profesjonalnym kursie wypieku chleba, żeby przypomnieć sobie, uzupełnić i przejść na wyższy poziom związany z pieczeniem jakościowych chlebów – deklaruje.
Legalne podglądanie
Nie w każdej restauracji pracują zarówno kucharz, jak i cukiernik. Gdzie więc jeden drugiego może podglądać przy pracy, by czerpać wiedzę i dzielić się doświadczeniem? Zdaniem Iwony Niemczewskiej warto tej wymiany szukać nie tylko w sytuacjach zawodowych, ale też podróżując po świecie i odwiedzając najróżniejsze lokale. – Ostatnio byliśmy we Włoszech, gdzie wpadłam do miejsca, w którym wyrabiane są ogromne, przepiękne chleby. Rozmawialiśmy z piekarzami, na jakiej zasadzie je pieką. Tego typu rozmowy, wymiana doświadczeń odbywają się praktycznie non stop. I każdemu to polecam. Szefowa kuchni wskazuje także kolejne sposobności na zdobywanie wiedzy z innych dziedzin – to sędziowanie podczas różnego rodzaju konkursów i prowadzenie kursów. Podkreśla przy tym, że nieocenionym doświadczeniem jest sam udział w profesjonalnym kursie. Niemczewska, która w swojej restauracji zajmuje się obecnie tuszami mięs, ryb i przerabianiem warzyw, cukiernictwa uczyła się u samej Bożeny Sikoń. Na koniec pozostaje „zwyczajne” zwrócenie się o poradę do kolegi po fachu. Czy to jednak niezbyt duża ujma na honorze? Przyznanie się do luki w wiedzy? Zdaniem Niemczewskiej zwrócenie się z prośbą o pomoc świadczy tylko na plus.
– Rzadko kiedy ludzie chcą się przyznać do niewiedzy. Tymczasem to nie jest żadna ujma, bo nikt nie wie wszystkiego. Jeżeli ktoś chce coś zrobić z drugą osobą, to znaczy, że jest odważny, jest osobą myślącą szeroko i jest w stanie podzielić się ewentualnym sukcesem z kimś, kto wzbogacił jego sposób myślenia. Pamiętajmy, że każda współpraca wzbogaca. Wszyscy nasi rozmówcy przyznali, że ochoczo współpracują z szefami kuchni i biorą udział we wspólnych przedsięwzięciach.
– Zdarza nam się współpracować ze znajomymi kucharzami. Najczęściej podczas kolacji degustacyjnych czy wydarzeń charytatywnych, kiedy to łączymy siły, wymieniamy się doświadczeniem, wspólnie tworzymy menu i robimy wszystko, żeby deser był dopełnieniem dań, a koncept całego wydarzenia był spójny – komentuje Paweł Ignaciuk. Przykładem tego, że zwrócenie się o pomoc do kolegi po fachu jest przepisem na sukces, jest też mistrz lodziarstwa Tomasz Szypuła. Jednym z zadań podczas występu na mistrzostwach świata w lodziarstwie w Rimini było przygotowanie lodów gastronomicznych podanych razem z przystawkami. – Poczułem, że ewidentnie potrzebuję konsultacji z kucharzem, który był niemal w każdej drużynie rywali. Zacząłem wtedy współpracować z jednym ze znajomych kucharzy, który okazał się tak pomocny, że do dziś regularnie się z nim konsultuję i współpracuję. To Arkadiusz Chwałek, absolutny pasjonat, który pomógł mi dopasować lody do wykreowanej przez niego przystawki. Lody musiały być odpowiednio zbilansowane, by nie rozpuściły się zbyt wcześnie, ale też by nie były zbyt twarde, co przeszkadzałoby w konsumpcji i wydobyciu smaku. Ta pomoc zaowocowała stałą współpracą
– Szypuła produkuje lody gastronomiczne dla lokalu Arkadiusza Chwałka. Na podobnej zasadzie działa też z restauracją Młyn w Raciborzu. Mistrz lodziarstwa z Baborowa chętnie wykorzystuje zimowy czas na kooperację z kucharzami podczas kolacji degustacyjnych, takich jak np. na Zamku w Mosznej, gdzie jego zadaniem było przygotowanie przystawki składającej się z piersi z wędzonej kaczki, panna coty z koziego sera z sosem z żurawiny i z lokalnym czerwonym winem. I – rzecz jasna – lodów. Szypuła wykorzystał swoją opatentowaną recepturę, czyli sorbet malina, buraczek i infuzja z rozmarynu. – Lody spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem i doskonale wkomponowały się w menu – podsumowuje Szypuła. I ten komentarz jest chyba najlepszą puentą. To, co może wyniknąć ze wzajemnej wymiany między kuchnią a cukiernią, często smakuje jeszcze lepiej, ciekawiej.
Rozmawiała: Aurora Czekoladowa