Źle się dzieje w warszawskim muzeum Chleba. Mimo publicznych deklaracji o rozwoju tej instytucji przez półtora roku obecni właściciele nie zrobili nic, aby promować spuściznę mistrza piekarstwa Mariana Pozorka. Dorobek jego życia niszczeje.
Warszawskie Muzeum Chleba powstało z potrzeby serca, zostało założone przez mistrza piekarskiego Mariana Pozorka w 2000 r. Przez kilkanaście lat w dobudowanym garażu gromadził on cenne pamiątki. Wraz z Grażyną Dąbrowską śledzili aukcje i wyłuskiwali prawdziwe perełki przeszłości. W kompletowaniu cennych pamiątek pomagały mu piekarnie zrzeszone w warszawskim Cechu Piekarzy. Muzeum rozwijało się, a wieść o nim rozchodziła się po całej Polsce. Po śmierci mistrza Pozorka w grudniu 2015 r. los muzeum stanął pod znakiem zapytania.
Losy muzeum po 2015 r.
Piekarnię i muzeum przejął Dariusz, syn Mariana Pozorka. W jedynym wywiadzie udzielonym „Mistrzowi Branży” mówił o kłopotach małej, rzemieślniczej piekarni ze zbytem i dużą konkurencją na rynku, mimo to nie chciał rezygnować z muzeum. Uważał, że należy je promować, widząc w tym potencjał na przetrwanie piekarni, a nawet zarobek. Na podstawie odnalezionego maszynopisu Mariana Pozorka pt.: „Piekarskie drogi” powstała książka, którą na zlecenie Dariusza Pozorka przygotował do druku, opublikował i promował Piotr Goszczycki. Niestety, 3 miesiące przed premierą książki Dariusz Pozorek zmarł po ciężkiej chorobie. Muzeum Chleba wraz z piekarnią przejął wnuk Sebastian Pozorek, który podczas uroczystej promocji książki „Piekarskie drogi” (w 2017 r.) deklarował rozwój muzeum.
Najlepszą drogą miało być założenie fundacji, która przejmie pieczę nad muzeum i zadba o jego rozwój. Swoją pomoc deklarował również Warszawski Cech Piekarzy. Po półtora roku od tamtego wydarzenia rozpoczęła działalność jedynie firma Manufaktura Wypieków Pozorek, wyrosła na bazie piekarni warszawskiego mistrza. O muzeum jakby zapomniano. Na piekarni nie ma nawet banera informującego o unikatowym muzeum, a jego zwiedzanie jest uzależnione od tego, czy zbierze się odpowiednia grupa ludzi (o indywidualnym zwiedzaniu można zapomnieć). Strona internetowa poświęcona muzeum przestała funkcjonować, gdyż właściciela nie stać na jej opłacenie. W to miejsce działa www.manufakturawypiekow.pl, na której wymieniono tylko kilka eksponatów – w żaden sposób nie oddaje ona ducha zgromadzonego bogactwa. Zresztą o zaniedbaniu muzeum świadczą śmieci, rdza czy odchodząca farba.
Wraz z odejściem mistrza Mariana Pozorka i jego syna
Dariusza plany na rozwój Warszawskiego Muzeum
Chleba poszły w zapomnienie. Podobnie jak cenne
eksponaty niszczejące pod budynkiem piekarni
Miejsce odstrasza i jedynie informuje, że piekarnia jest czynna do godz. 12.00. Co ciekawe, ani na stronie internetowej piekarni, ani na jej profilu FB nie ma zdania czy fotografii informującej o jedynym dziele literackim Mariana Pozorka: „Piekarskie drogi”. Jak przyznaje szefowa Agnieszka Pozorek (mama Sebestiana), muzeum nie może się rozwijać, ponieważ jest utrzymywane przez firmę. Mistrz Marian Pozorek nigdy nie narzekał, że musi dokładać do prywatnych zbiorów. Zawsze miał czas dla turystów i szkolnych wycieczek licznie zwiedzających miejsce, obok którego pachniało prawdziwym rzemieślniczym chlebem; organizował również warsztaty piekarskie dla najmłodszych. Wycieczki grupowe i indywidualnie zwiedzających napędzały koniunkturę piekarni. Udział Muzeum Chleba i Mariana Pozorka w różnego rodzaju imprezach, jak: Noc Muzeów, Urodziny Pragi, Święto Chleba i wielu innych o charakterze ogólnopolskim, powodował, że instytucja była bardzo popularna.
Zmarnowana szansa?
Wartość muzealna zbiorów jest lekceważona, ba, nie jest nawet zarchiwizowana, a właściciele starają się utrzymać przy życiu jedynie piekarenkę. Grażyna Dąbrowska, była partnerka śp. Mariana Pozorka, twierdzi, że obecni właściciele nie mają serca ani głowy do prowadzenia rodzinnego interesu, nie mówiąc o muzeum. A szkoda, bo przykłady świetnie prosperujących muzeów chleba można znaleźć w wielu regionach Polski, gdzie jest miejsce na eksponaty, warsztaty czy pokazy wypieku pieczywa. Ile bochenków chleba musi się jeszcze upiec, aby Manufaktura Wypieków Pozo-rek dotrzymała słowa i zadbała o rozwój muzeum? Ile piekarenek będzie musiało się zamknąć, żeby pamiątki po piekarzach mogły przetrwać?
Piotr Goszczycki
Spuścizna mistrza Mariana Pozorka to nie
tylko wspomnienie po rzemieślniczej piekarni
w Warszawie, prywatna kolekcja piekarskich
eksponatów, ale też książka „Piekarskie drogi”,
wydana już po jego śmierci