Mistrz Branży - interaktywny portal dla piekarzy, cukierników, lodziarzy.

Mistrz i uczeń – cukiernictwo na cztery ręce

dodano , Redakcja PS, materiał promocyjny

Pierwszy jest roześmiany, typ gaduły– to mistrz. Drugi – to raczej typ skupionego milczka – to uczeń. Choć dzieli ich także życiowe i zawodowe doświadczenie, obaj mają wspólną wizję cukiernictwa i razem ją realizują. Poznajmy dwóch fantastycznych cukierników – Mieczysława Chojnowskiego i Michała Kumura.

„Mistrz Branży”: Mistrz i uczeń – taka relacja łączyła Was od początku. Ja­kie znaczenie dla młodego cukiernika ma wsparcie ze strony mentora, na­uczyciela, autorytetu, który przeka­zuje swoją wiedzę i doświadczenie?
Michał Kumur: Ogromne. Szkoła daje podstawy. Przede wszystkim teoretycz­ne. Na praktykach w zakładzie zdobywa­my ogólne obycie praktyczne. Mało kto ma jednak możliwość uczyć się tu czegoś więcej niż przygotowywania podstawo­wych słodkich wypieków. Za to mistrz, który z tobą pracuje, przekazuje tajni­ki tej sztuki, uczy rozmaitych technik, rozbudza kreatywność; to osoba, dzięki której możesz naprawdę rozwinąć skrzy­dła. To dzięki mojemu Mistrzowi jestem coraz lepszy, wchodzę na kolejne pozio­my cukiernictwa.

 

   
 



Uczeń Michał Kumur

Szkoła, rok ukończenia: Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego i Chemicznego w Gdańsku, 2011 r.
Praktyki i pierwsza praca: Piekarnia-Cukiernia Andrzeja Szydłowskiego w Gdańsku

Udział w konkursach branżowych:
Pomorski Konkurs Cukierniczy „Kuźnia Słodkich Talentów” o Puchar Starszego Cechu Piekarzy i Cukierników w Gdańsku, Targi Baltpiek, 2011 r., (2. miejsce)
Mistrzostwa Polski Uczniów Szkół Cukierniczych, 2011 r., (1. miejsce)
Mistrzostwa Świata Młodych Cukierników, Tajwan, 2014 r.

Specjalizacja: Ciasta deserowe, torty i dekoracje

Aktualnie: Pracuje w Piekarni-Cukierni Andrzeja Szydłowskiego w Gdańsku. Współ­pracuje z Kruszwicą przy projekcie Akademia Mistrza dla Szkół, w ramach którego jest współprowadzącym warsztaty dla uczniów.

 

 

Mieczysław Chojnowski: Cukiernictwo może być sztuką, jednak musi być rzemio­słem. To podstawa. Żeby młodzi ludzie mo­gli zdobyć umiejętności niezbędne do dal­szego – samodzielnego – rozwoju, ktoś musi nauczyć ich warsztatu. To ogromnie ważne, by doświadczeni cukiernicy prze­kazywali młodemu pokoleniu swoją wie­dzę, wprowadzali swoich uczniów w taj­niki cukiernictwa. Szczególnie jeśli młodzi adepci spotkają na swojej drodze kogoś, kto ma talent i pasję. Przyczynienie się do rozwoju takiego młodego człowieka po­winno być dla mistrza powodem do dumy. Ja w każdym razie tak to widzę. Jestem pewien, że warto dzielić się swoją wiedzą i cieszę się, że mam taką możliwość i tak zdolnego ucznia.

MB: Jak się poznaliście?
M.K.: Podczas przygotowań do Mi­strzostw Polski Uczniów Szkół Cukier­niczych 2011. Pracowaliśmy w parach i każdej parze był przydzielany opiekun. Mną i moją koleżanką zaopiekowała się Kruszwica, dzięki temu trafiliśmy pod skrzydła Pana Mieczysława. Innymi słowy – miałem po prostu szczęście, że moim mistrzem został Mistrz Świata w Cukier­nictwie z 2001 r.

M.Ch.: Po mistrzostwach dla szkół, które moi podopieczni wygrali, przyszedł czas na poważniejsze wyzwanie. Talentu Mi­chała nie można było przegapić. Wiedzia­łem, że jest to chłopak, który powinien nas reprezentować na arenie międzyna­rodowej. Jak na tak młody wiek i niewiel­kie doświadczenie, miał nie tylko spore umiejętności, ale także dobrze sobie ra­dził w pracy pod presją czasu. W oczy rzucała się też jego niezwykła staran­ność, a to cecha, którą dobry cukiernik musi mieć.

 

   
 



Mistrz Mieczysław Chojnowski

Szkoła, rok ukończenia: Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Wałbrzychu, 1993 r.
Praktyki i pierwsza praca: Cukier­nia K.M. Świerczyńscy w Wałbrzychu

Udział w konkursach branżowych:
Mistrzostwa Polski Młodych Cukierni­ków, 1998 r. (3. miejsce),    
Mistrzostwa Polski w Cukiernictwie, 2000 r., (2. miejsce),
Mistrzostwa Świata w Cukiernic­twie, 2001 r., (1. miejsce)

Specjalizacja: Czekolada i karmel

Aktualnie: Ambasador marki Kruszwica. Współprowadzi nadzór merytoryczny nad szkoleniami cukierniczymi w ramach Akademii Mistrza; szkoleniowiec. Angażuje się w aktywności dla młodych adeptów cukiernictwa: prowadzi warsztaty dla uczniów w ramach Akademii Mistrza dla Szkół. We własnej firmie, Chojnowski Czekolada, zajmuje się doradztwem oraz prowadzi szkolenia w zakresie cukiernictwa, głównie z czekolady.

 

 

MB: Mistrzostwa Świata dla Młodych Cukierników na Tajwanie, w których Michał brał udział, odbyły się w ubie­głym roku. Miał zaledwie 22 lata. Nie był zbyt młody, by poradzić sobie z tak wielką presją?
M.Ch.: Nie. To w końcu mistrzostwa dla młodych ludzi. Był też świetnie przygo­towany. Jedyne, czego zabrakło nam do sukcesu, to szczęście i umiejętność poradzenia sobie w sytuacji, gdy poja­wią się problemy ze sprzętem, na które nie mieliśmy wpływu. Niestety – trafili­śmy na zamrażarkę, która nie mroziła, więc lody się nie udały. Mimo to Michał wybrnął z sytuacji. Świetnie się spisał.

MB: Patrząc na minę Michała, mam wrażenie, że on nie jest do końca zadowolony. Michale, to 10. miejsce nadal boli?
M.K.: Trochę tak. Wiem, że byłem świetnie przygotowany, że było mnie stać na więcej. Było mi głupio przed sę­dziami i przed całym naszym zespołem. Miałem poczucie, że zawiodłem – przede wszystkim mojego Mistrza, który pokazał mi cukiernictwo przez duże „C”, dzięki któremu miałem możliwość wziąć udział w tych zawodach, który poświęcił mi setki godzin podczas przygotowań. Dziś, gdy emocje już opadły, patrzę na to jednak trochę inaczej. To była dla mnie bardzo cenna lekcja. Przede wszystkim – pokory. Nie mogę już zmienić tamtego wyniku, ale moją pracą mogę udowodnić ludziom, którzy na mnie postawili, że było warto. Że warto inwestować w młodych.




MB: Dziś większość młodych ludzi, którzy pasjonują się kulinariami, stawia na zawód kucharza. Dzię­ki licznym programom telewizyj­nym stał się on zarówno modny, jak i prestiżowy. Michale, dlacze­go Ty zdecydowałeś się zostać cu­kiernikiem?
M.K.: Przypadkiem. Zacząłem piec cia­sta w gimnazjum. Tak po prostu, dla rodziny. To moje zainteresowanie za­uważył chłopak mojej siostry – cukiernik – i zaczął mi o tym zawodzie opowia­dać. Spodobało mi się i postanowiłem spróbować. Jednak już po pierwszym roku się zniechęciłem. Na praktykach tylko smarowałem i czyściłem blachy. Setki blach. Przez cały rok tylko: przy­nieś, podaj, pozamiataj. Wiem, że naukę trzeba zacząć od podstaw, ale nic się nie zmieniało. Niczego się nie uczyłem. Złożyłem więc papiery do liceum ogól­nokształcącego i postanowiłem rzucić cukiernictwo. Na szczęście pani tech­nolog porozmawiała z moim szefem i przekonała go, żeby mnie przenieść do deserowni. Więc zostałem. I bardzo się z tego cieszę.




MB: Dziś obaj staracie się dopełnić system kształcenia w zawodzie cu­kiernika, odwiedzając uczniów w ra­mach projektu „Akademia Mistrza dla Szkół”. Organizujecie warsztaty poświęcone czekoladzie i karmelo­wi. Jak młodzi ludzie reagują na Wa­sze zajęcia?
M.Ch.: Super. Wiele osób jest bardzo za­angażowanych. Widać, że garną się do na­uki, chcą się rozwijać i mają ambicję być dobrymi cukiernikami. Ja wprowadzam młodych ludzi w świat czekolady, Michał pokazuje im, jak wiele wspaniałych rzeczy można zrobić z karmelu. Dla wielu uczniów to pierwszy lub jeden z pierwszych kon­taktów z tymi materiałami. A przecież to kwintesencja naszego zawodu.
M.K.: Nie tylko uczniowie ciepło nas przyjmują. Także nauczyciele są bardzo otwarci. Mam poczucie, że doceniają to, co robimy, że cieszą się z tych spotkań.


Mieczysław Chojnowski i Michał Kumur to twarze projektu „Akademia Mistrza dla Szkół”, ale całym przedsięwzięciem kieruje Jacek Zięba (na zdjęciu w środku). – (...) Nadzoruje wszystkie nasze działania i dba o to, byśmy realizowali najważniejszy cel tego projektu – rozwój branży cukierniczej – podkreśla Chojnowski



MB: Czemu właściwie ma służyć ten program?
M.K.: Całkiem niedawno chodziłem do szkoły. Wiem dobrze, że uczniom bar­dzo brakuje praktycznych zajęć, gdzie można naprawdę „pobawić się” czekoladą czy karmelem. Ćwiczyć, podpatrywać, jak ktoś robi płatki, listki czy inne cudeńka. Udział w jednych warsztatach to z pew­nością za mało, żeby nauczyć się pracy z czekoladą czy karmelem, ale dość, żeby te osoby, które naprawdę się angażują, opanowały podstawy. Przede wszystkim jednak chcemy tych młodych ludzi zain­spirować. Pokazać im najpiękniejszą stro­nę cukiernictwa. Mam nadzieję, że to ich zachęci do dalszej pracy, rozwijania się, szukania okazji, by rozwijać pasję.

M.Ch.: Pomysłodawcą tych warsztatów jest Jacek Zięba z Kruszwicy. To on nad­zoruje wszystkie nasze działania i dba o to, byśmy realizowali najważniejszy cel tego pro­jektu – rozwój branży cukierniczej. Ucznio­wie, których dziś odwiedzamy, za kilka lat będą siłą polskiego cukiernictwa. To od nich zależy, w jakim kierunku pójdziemy, jakim prestiżem będzie się cieszył ten zawód. Czy będziemy musieli wybierać jedynie między najbardziej popularnymi słodkimi wypiekami, czy też będą powstawały miejsca, w któ­rych króluje sztuka cukiernicza. Jednocze­śnie te warsztaty to okazja do odnajdowania talentów, takich jak Michał. Kto wie, może w ciągu ostatniego roku spotkałem przyszłe­go Mistrza Świata w Cukiernictwie? Na ra­zie jesteśmy w trakcie spotkań. Przed nami ostatnie dwa. Gdy odwiedzimy już wszyst­kie 12 szkół, będzie czas na podsumowania i odpowiedzenie sobie na pytanie, czy warto ten projekt kontynuować. Choć, biorąc pod uwagę opinie uczniów i nauczycieli, z któ­rymi pracowaliśmy do tej pory, odpowiedź na to pytanie już znamy (śmiech). W każdym razie zaproszeń mamy mnóstwo.

MB: Michale, dziś pracujesz w Piekar­ni-Cukierni Andrzeja Szydłowskiego w Gdańsku. Gdzie widzisz się za dwa lata czy pięć lat? Chcesz otworzyć własną cukiernię?
M.K.: Na tym etapie – jeszcze nie. Na razie chcę się dalej rozwijać i gar­ściami czerpać wiedzę. Mam szczęście, że mogę to robić. Pracuję w świetnej, re­nomowanej piekarni-cukierni. Co więcej, mój szef, czyli Pan Andrzej Szydłowski, daje mi możliwość zdobywania nowych doświadczeń nie tylko u niego w zakładzie, ale też nie sprzeciwia się temu, że anga­żuję się w projekt Akademia Mistrza dla Szkół. Mam też nadzieję, że w przyszłości nadal będę miał okazję pracować i uczyć się od mojego Mistrza, czyli Mieczysława Chojnowskiego. A gdy poczuję, że jestem już gotowy, to może odważę się stworzyć własną cukiernię. Tylko cukiernię. Miejsce, w którym nie będzie pieczywa, tylko słod­kości. Bo takiej cukierni z prawdziwego zdarzenia, serwującej najwymyślniejsze ciasta, torty i desery, bardzo mi w Gdań­sku brakuje.



 

MB: Może brakuje takich miejsc, bo nie ma klienta kupującego tylko desery?
M.Ch.: Ależ jest. Zawsze jednak powta­rzam, że nie da się sprzedać tego, czego nie ma. Na szczęście na mapie Polski jest kilka zakładów, które chcą się rozwijać właśnie w tym kierunku. Można je poznać po ladzie, na której znajdziemy o wiele więcej niż pączki i drożdżówki. Piękne tor­ty, fantastyczne praliny, karmelowe cu­deńka… W takich miejscach klient czaro­wany jest wspaniałą formą, zaskakiwany smakiem. I to działa.

MB: Czyli nie widzicie przyszłości branży w czarnych barwach?
M.K.: Nie. Ja wierzę, że branża będzie cały czas się rozwijać.
M.Ch.: Powiem tak: nawet w najgor­szym kryzysie ludzie kupują i będą ku­pować ciastka. Bo dobry deser to naj­lepsze lekarstwo na wszelkie troski. Trzeba osładzać sobie życie. A jeśli nie ma kryzysu, jeśli jest dobrze? To jeszcze lepiej. Wówczas tort bardzo się przyda, by świętować.

MB: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Justyna Stefańska