Mistrz Branży - interaktywny portal dla piekarzy, cukierników, lodziarzy.

Jakość kontroli jakości !

dodano , Redakcja MH

Uzgodniono stanowisko Związku Rzemiosła Polskiego w sprawie opłat za kontrole urzędowe w sektorze spożywczym.

W przygotowaniu stanowiska udział wzięli przedstawiciele ZRP branży spożywczej oraz organizacji współpracujących z ZRP, spoza jego struktury: Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP; Stowarzyszenia Cukierników, Karmelarzy i Lodziarzy RP oraz Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP. Stanowisko uzyskało poparcie Stowarzyszenia Naukowo – Technicznego Inżynierów i Techników Przemysłu Spożywczego.

Brzmi to bardzo oficjalnie jak przystało na dokument, który za pośrednictwem UEAPME zostanie przekazany Komisji Europejskiej. A co kryje się za propozycjami Brukseli i jak ustosunkowali się do nich polscy przedsiębiorcy? Pora na wyjaśnienie kontekstu, w jakim wypracowano to stanowisko.

Przypomnijmy - w Polsce urzędowe kontrole jakości produktów spożywczych regulowane są szeregiem przepisów krajowych. Kontrolują przedstawiciele Państwowej Inspekcji Sanitarnej, Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Inspekcji Weterynaryjnej, a takżeUrzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Każdy z inspektorów tych organów ma prawo wejść do firmy i ją skontrolować, nałożyć mandat, zalecić zmiany… W przypadku branży mięsnej czy mleczarskiejza takie kontrole firma płaci nie zależnie czy mówiąc kolokwialnie kontroler coś znajdzie czy nie. W odniesieniu do pozostałych przedsiębiorstw branży spożywczej, opłaty występują w przypadku re-kontrolizwiązanych z nieprawidłowościami stwierdzonymi podczas rutynowych kontroli. Jeśli inspektorzy GIS, GIW, IJHARS, UOKiK nie stwierdzą w trakcie rutynowej kontroli żadnych uchybień, przedsiębiorca nie jest obciążany żadnymi kosztami.

A co promowała Komisja Europejska?

Propozycje te związane są z realizowanym z inicjatywy Komisji Europejskiej (KE) przeglądem Rozporządzenia 882/2004  Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29.04.2004 r. w sprawie kontroli urzędowych przeprowadzanych w celu sprawdzenia zgodności z prawem paszowym i żywnościowym oraz regułami dotyczącymi zdrowia zwierząt i dobrostanu zwierząt. Te informacje zawarte są między innymi wogólnodostępnych Planach Działań Komisji Europejskiej, w tak zwanych mapach drogowych (PLAN DZIAŁANIA (Mapa Drogowa) - Propozycja przeglądu rozporządzenia WE nr 882/2004 w sprawie kontroli urzędowych w ramach łańcucha żywności; Wersja Nr 5; Data modyfikacji czerwiec 2011. ) Plany te zakładają w największym uproszczeniu ujednolicenie w całej Unii systemu opłat za kontrole urzędowe, zapewnienie środków na ich przeprowadzanie a tym samym zagwarantowanie bezpieczeństwa żywności. Pozornie jest to korzystne, szczególnie dla konsumenta, ale dla przedsiębiorcy już znacznie mniej – jak zwykle w takich skomplikowanych procesach legislacyjnych diabeł tkwi w szczegółach…

Diabeł tkwi w szczegółach – pozorne korzyści?

W te szczegóły zagłębił się właśnie zespół ekspertów ZRP pracujący w ramach projektu Branże w dialogu. ZRP zapoznał się z propozycjami Komisji Europejskiej (KE) dotyczącymi opłat za kontrole urzędowe w sektorze spożywczym dzięki współpracy z UEAPME oraz członkami Forum Spożywczego UEAPME, z którym współpracują polscy przedstawiciele branży spożywczej. UEAPME zdecydowanie sprzeciwiła się obciążaniu przedsiębiorców kosztami takich kontroli a jak czytamy w przekazanym do Brukseli oficjalnym stanowisku ZRP w pełni popiera zastrzeżenia wobec projektu unijnych rozwiązań.

„Opłaty za kontrole pobierane od przedsiębiorców to de facto kolejny podatek. Koszty kontroli urzędowych powinny być pokrywane ze środków publicznych, gdyż kontrole stanowią część zadań publicznych, za które odpowiada państwo”- czytamy w oficjalnym dokumencie.

Jakich argumentów używała Komisja Europejska chcąc przekonać do swojego projektu? Bardzo często powoływano się na gwarancje bezpieczeństwa żywności. Ma się to sprowadzić do skuteczniejszego kontrolowania i egzekwowania prawa. Tylko czy od intensywniejszego mieszania herbata może być słodsza? ZRP zdecydowanie sprzeciwia się wydłużaniu listy obowiązkowych opłat i obarczenie przedsiębiorców kosztami każdej kontroli. Dla mniejszych przedsiębiorstw, szczególnie tych nastawionych na pro-ekologiczna produkcje może to być zabójcze. Koszty kontroli, którymi ma być obciążony producent w ten sposób wpłyną na cenę oferowanego produktu. Małe firmy już i tak mają dość problemów w walce z konkurencją supermarketów. A co jeśli okaże się, że import wyrobów z krajów trzecich okaże się bardziej korzystny niż kupowanie od rodzimych producentów? Może to niestety powodować ucieczkę do szarej strefy gdzie tym bardziej będzie problem z zachowaniem rygorów produkcji bezpiecznej żywności. ZRP podobnie jak UEAPME rozumie, że jest to przede wszystkim działanie na rzecz konsumentów. Nikt tego nie kwestionuje, – ale, po co generować niekorzystne dla obu stron rozwiązania? Po prostu koszty inspekcji powinny być pokrywane ze środków publicznych.

Kto zapłaci za kontrole?

Komisja Europejska bardzo często w swoim uzasadnieniu wprowadzenia zmian powołuje się na trudną sytuacje gospodarczą i kryzys światowej gospodarki. Dowodzi, że brakuje środków na kontrole publiczne. Ale czy rzeczywiście chodzi tylko o nasze – konsumentów – bezpieczeństwo?

ZRP krótko odpiera te argumenty. MŚP doskonale wiedzą, co to znaczy kryzys ekonomiczny, bo to właśnie teraz one najbardziej go odczuwają…dodatkowe koszty mogłyby tylko pogorszyć już i tak trudną sytuację. Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo, – jeśli de facto byłaby to zawoalowana forma kolejnego podatku, to nic prostszego jak państwowym inspektorom nakazać wzmożone, obowiązkowe kontrole. Rośnie wtedy budżetinstytucji kontrolującej i budżet państwa…

Jakie rozwiązania proponuje, zatem Komisja Europejska? Eksperci opiniowali cztery różne warianty rozwiązań prawnych– począwszy od tych, które zakładały pozostawienie stanu obecnego po ten, który przewidywał ujednolicenie opłat w całej Unii. Wystarczy pomyśleć o przeliczniku euro w stosunku do złotówki i o różnicy poziomu życia by natychmiast takiej skrajności się przeciwstawić.

Kolejny ukryty podatek?

ZRP w przyjętym stanowisku podkreśla, że właściwie każdy z tych zaproponowanych wariantów sprowadza się do wprowadzenia kolejnego, ukrytego podatku. W Polsce kontrole bardzo często się dublują. Są formą wywierania presji na przedsiębiorców i skutecznie dezorganizują pracę firmy. Czy zatem potrzebne są kolejne sankcje, być może nie tylko sanitarne? A może wystarczy popracować nad tym, co już mamy i znamy?

Polscy rzemieślnicy zgłosili konkretne propozycje wprowadzenia innych rozwiązań na rzecz realizacji głównego celu Komisji Europejskiej. System kontroli ma być prostszy i bardziej przejrzysty i mają się na to znaleźć pieniądze – twierdzą urzędnicy z Brukseli. Schemat ich myślenia jest prosty – skoro są afery dioksynowe, solne itp. to znaczy, że system kontroli jest nieskuteczny. Nieskuteczny, bo niedoinwestowany - a jeśli nie ma dla inspektorów pieniędzy z budżetu państwa to trzeba je wyjąć z kieszeni przedsiębiorców… Urzędnikom wszystko się zgadza, ale jak postuluje ZRP czas inaczej spojrzeć na problem.

5 newralgicznych punktów

Sprowadza się to do pięciu newralgicznych punktów: szarej strefy, przerostu administracji, kwalifikacji inspektorów, samokontroli przedsiębiorców i wreszcie liczby instytucji kontrolujących.

Szara strefa

Wspomniana szara strefa wymyka się całkowicie jakiejkolwiek kontroli. Może, więc czas się za nią zabrać rzetelniej. Producenci żywności doskonale wiedza, że na markę przyciągającą klientów pracuje się latami – a stracić ja można w kilka dni. Nikt rozsądny nie pozwoli sobie na niedbalstwo, bo od tego zależy byt jego firmy. Tymczasem organy kontrolujące powielają swoje działania, kontrolują już skontrolowanego, w dokumentach wykazują aktywność a szara strefa pozostaje nietknięta. W omawianym dokumencie postuluje się, więc skoncentrowanie się na tych zupełnie nietkniętych obszarach. Czytamy w nim między innymi: …”tu jest ogromne pole do popisu dla organów kontroli. Ale nie może to się dziać na koszt przedsiębiorców działających legalnie i płacących podatki oraz ponoszących koszty związane z badaniami przeprowadzanymi zgodnie zobligatoryjnymi i dobrowolnymi systemami zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego żywności”… Nic dodać nic ująć.

Przerost administracji, kwalifikacje inspektorów

A co z samymi kontrolującymi? Jest ich zbyt dużo i pracują w oparciu o założenia z ubiegłego wieku. W świetle obowiązujących przepisów to przedsiębiorca odpowiada za produkt i musi stosować wewnętrzne systemy kontroli – kontrola zewnętrza może być, zatem tylko jedynie potwierdzeniem słuszności działań firmy i sprowadza się do skontrolowania skontrolowanego… A gdzie inspirująca rola inspektora, który mógłby pełnić funkcję doradcy, osoby wpływającej na faktyczne polepszenie produkcji i funkcjonowania firmy. Codzienność pokazuje, że jest to niestety to raczej „wróg” niż „przyjaciel”. Ale być może problem tkwi w kompetencjach inspektorów, – na co zwraca uwagę ZRP? Może trzeba zmienić system rekrutacji i szkoleń ludzi, którzy trafiają do instytucji kontrolujących by później nie dochodziło do kuriozalnych sytuacji, w których to doświadczeni producenci podpowiadają dla tak zwanego świętego spokoju inspektorom, co powinni skontrolować.

Kontrolerzy i przedsiębiorcy mają w istocie ten sam cel – zapewnienie produkcji bezpiecznej żywności i zapewnienie zadowolenia klientów. Jeśli inspektor będzie doradcą a producent z rozwagą przyjmie jego uwagi i sugestie to i system kontroli będzie wydajniejszy – w dodatku bez kolejnych nakładów finansowych

Kontrole są potrzebne – tego nikt nie neguje. Ale niech będą systematyczne, profesjonalne, oparte na stabilnych, czytelnych zasadach. Powinny traktować wszystkich równo niezależnie od tego czy są przeprowadzane w wielkiej firmie czy w małej rodzinnej piekarni – kontrola jakości też musi mieć swoją jakość. Ta zasada powinna obowiązywać nie tylko w Polsce!

Jakie zatem wnioski płyną z opracowanego stanowiska? Związek Rzemiosła Polskiego w pełni przychyla się do sprzeciwu wobec obarczania sektora MŚP kolejnymi kosztami. Są one w kontekście zwiększania bezpieczeństwa żywności nieskuteczne i dodatkowo zmniejszają konkurencyjność. Poprawmy raczej to, co już istnieje, a nie twórzmy kolejnych barier i biurokratycznych zatorów.

Biurokratyczny kurz

Nadmiar regulacji w UE i długa lista wymogów, jakie muszą spełnić producenci branży spożywczej już i tak zepchnął Europę z podium największych producentów żywności. Może, więc pora na dokładną inwentaryzację tego, co już jest i oczyszczenie istniejących struktur z biurokratycznego kurzu. Kontroler pracujący z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi zarządzaniu informacją, w dodatku kompetentny i kierujący się we wszystkich naszych działaniach zasadą"think small first" ("najpierw myśl na małą skalę") to cel, do jakiego powinniśmy w tych wspólnych działaniach zmierzać – konkludują eksperci, którzy przygotowali to oficjalne stanowisko Polski.

Trzeba teraz tylko mieć nadzieję, że nasz głos – bardzo rozsądny jak się wydaje znajdzie posłuch w ocenach brukselskich decydentów.